Rozmowy z architektem: wywiad z arch. Aleksandrem Jankowskim

Rozmowy z architektem: wywiad z arch. Aleksandrem Jankowskim

Zapraszamy na kolejny wywiadu z cyklu  'Rozmowy z architektem'. Ten projekt skupia się na krótkich wywiadach z polskimi architektami i architektami wnętrz. Opowiadają oni o  swoich pierwszych projektach, przełomowych realizacjach w karierze, marzeniach i planach na przyszłość. Znajdziemy w nich również komentarze na temat otaczającej nas rzeczywistości.

W kolejnej odsłonie cyklu rozmawiamy z arch. Aleksandrem Jankowskim, współwłaścicielem JIO – Jankowski i Opyrchał Pracownia Projektowa, którą prowadzi wraz z żoną, artystką Agatą Opyrchał. Aleksander jest członkiem Stowarzyszenia Architektów Wnętrz współodpowiedzialnym za  organizację szkoleń dla zrzeszonych członków.  Studiował na Wydziale Architektury i Urbanistyki  Politechniki Łódzkiej oraz na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej.

Rozmowa z arch. Aleksandrem Jankowskim

• Dlaczego projektowanie wnętrz i architektura? Co skłoniło Pana do wyboru tej branży?

Od dzieciństwa przejawiałem pewne talenty do prac plastycznych i lubiłem zajęcia manualne – realizowane w tamtym czasie rozmaite rysunki, szkice dziwnych konstrukcji np. fortec budowanych później z bratem wśród drzew, zajmowały moją wyobraźnię do tego stopnia, iż stroniłem od szerszych kontaktów towarzyskich. Jako dziecko bardzo dużo czytałem i żyłem w świecie fantazji w czym pomagał domowy księgozbiór. Ponieważ rodzice, z wykształcenia chemicy,  poszukując możliwości rozwoju poza realiami socjalistycznych państwowych struktur, postanowili „zerwać” z miastem i w drugiej połowie lat 80. inwestowali w budowę własnej firmy produkcyjnej połączonej z gospodarstwem sadowniczym, nie brakowało mi materiałów ani przestrzeni do realizowania najdziwniejszych konstrukcji. W liceum byłem dobry z przedmiotów humanistycznych, zwłaszcza z historii (do dziś to mój konik), dlatego przez długi czas myślałem, że zostanę prawnikiem. Jednak moja mama zasugerowała mi kurs rysunku na Politechnice Łódzkiej prowadzony przez znakomitego dydaktyka, wieloletniego szefa Katedry Rysunku i Malarstwa – Sławomira Arabskiego. Poszedłem zobaczyć, na czym w ogóle taki kurs polega i wpadłem po uszy. Złapałem rysunkowo-architektoniczny „wiatr w żagle” i w konsekwencji rozpocząłem studia na Wydziale Architektury Politechniki Łódzkiej. Pod koniec I roku, razem z przyjacielem z roku Pawłem Ejsmontem dostaliśmy propozycję wykonania projektu wnętrz w hotelu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i wtedy obaj zafascynowaliśmy się projektowaniem wnętrz. Architektura jest wspaniała, ale to właśnie we wnętrzach odnalazłem moją największą pasję. Pod koniec lat 90., w trakcie studiów, założyliśmy komercyjną pracownię – w tamtych czasach to była nisza, luka na rynku, którą z powodzeniem wykorzystaliśmy. Do teraz to projekty wnętrz stanowią ok. 80% naszej działalności, do tego dokładamy architekturę rezydencjonalną. Jedną z zasad mojej pracowni jest projektowanie od środka – zawsze, również w projektach obejmujących projekt bryły, zaczynamy od wnętrza, wychodzimy od funkcji wnętrz, tego jak ma działać dom – do ogólnej formy architektonicznej wpisującej się w kontekst miejsca.

• Która realizacja nadała rozpęd Pańskiej karierze?

Od 2001 roku mieszkamy i prowadzimy pracownię w Warszawie, ale wcześniej, kiedy studiowałem w Łodzi, moim rodzinnym mieście, głównie tam realizowałem mniejsze i większe mieszkania i domy. W łódzkiej TVP3 był program, w którym były pokazywane ciekawie zaprojektowane wnętrza – głównie restauracje i kawiarnie przy ul. Piotrkowskiej, wnętrza prywatne nie były wtedy tak popularne, jak obecnie. Wymyśliłem, że zainteresuję panie, które prowadziły program, żeby nagrały wnętrza domów z mojej pracowni. Tak się stało, kilka realizacji zostało pokazanych w programie. Jakiś czas później z prowadzącymi skontaktowała się zamożna inwestorka szukająca architekta, który zaprojektuje jej rozległą rezydencję z basenem. Poleciły mnie, i w konsekwencji udało mi się przekonać tych ludzi, że zaprojektuję im dobry wysokobudżetowy dom – dla młodego, początkującego architekta była to niesamowita okazja. Dużo się nauczyłem w trakcie tej kilkuletniej realizacji, to było niezwykle cenne doświadczenie. A później prawie każdy następny projekt pączkował kolejnymi poleceniami i kontaktami.

• Jakie zasady towarzyszą Panu na co dzień w pracy?

Moja praca w 70% polega na rozmowach z ludźmi – najważniejsze jest dla mnie to, żeby zrozumieć klienta i jego potrzeby, aby osobie, która przychodzi do mnie z danym zagadnieniem projektowym dać to, czego oczekuje i zrobić to w jak najlepszej jakości. Patrząc ogólnie, środowiskowo – jesteśmy twórcami, wizjonerami przekonanymi o wysokiej wartości własnych talentów i poziomie wiedzy branżowej zgromadzonej przez lata praktyki. Ale druga strona medalu to fakt, że mamy być też sprawnymi rzemieślnikami. Architekt tworzy dzieło, spełniając indywidualne marzenia klientów – bywają one bardzo różne i to właśnie jest najbardziej fascynujące. Staramy się namawiać inwestorów na ambitne rozwiązania, możliwie ponadczasowe i odbiegające od tego, co jest w oczywisty sposób aktualnie modne. Pracując nad projektem staram się edukować klientów plastycznie, ale i zwrotnie otrzymuję bardzo dużo wiedzy. Nasi klienci to w przeważającej części tzw. ludzie sukcesu – często wybitni specjaliści, lekarze, prawnicy, przedsiębiorcy. Zaawansowani, mądrzy i bardzo zamożni ludzie, którzy dzięki własnej pracy i umiejętnościom osiągnęli sukces. Praca z nimi jest inspirującym procesem i tu właśnie najważniejsze jest słuchanie, rozumienie, komunikacja.

• Jakie ma Pan cele i plany na przyszłość?

Wraz z moją żoną, Agatą, mamy trójkę dzieci w nastoletnim wieku. Ich rozwój jest dla nas kluczowy, niemniej nie jesteśmy nadopiekuńczymi rodzicami i dajemy im dużo swobody oraz samodzielności w nauce i wyborach życiowych. My też tak zostaliśmy wychowani i, mimo że pochodzimy z różnych stron Polski, zauważamy dużo podobieństw w naszych rodzinnych domach. Wspólną pracownię prowadzimy od dwudziestu lat, zrealizowaliśmy setki projektów, jednak wciąż mamy ambitne plany, aby rozwijać firmę, robić ciekawe, ważne projekty. Z drugiej strony nie chcemy przeholować (o co w naszej branży łatwo) i żyć tylko i wyłącznie pracą. Dlatego od około 10 lat szukamy równoległych rozwiązań – ważne są dla nas inicjatywy społeczne, prace w stowarzyszeniach związanych z miastem, przestrzenią miejską. Nasze dzieci to już piąte pokolenie związane rodzinnie z Warszawą, i może również dlatego czujemy, że warto dla naszej wspólnej przyszłości bardziej dbać o nasze miasto i przestrzeń w której żyjemy.  Cieszy mnie, że coraz więcej osób włącza się w tego typu aktywności – ostatnie lata są budujące. Aktywnie działamy też w Stowarzyszeniu Architektów Wnętrz – budujemy rangę zawodu, poprawiamy standard pracy, kształcimy naszych współpracowników, wprowadzamy młodych do zawodu. Interesuję się historią architektury, bliskie jest mi środowisko Akademii Sztuk Pięknych i również tam planuję obszary mojego rozwoju. Wciąż wszystko kręci się wokół architektury i wnętrz. Chciałbym projektować i uczyć się do końca życia, do ostatnich dni, jak Oskar Niemeyer (który zmarł w wieku 105 lat) – nie ważne czy dla kogoś, czy dla siebie. Taki jest plan. A dla otrzeźwienia jest takie powiedzenie, które bardzo lubię – jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedz mu swoje plany.

• Architektura postpandemiczna. Jaki wpływ na projektowanie będzie miała obecna sytuacja?

Pierwsze efekty widzimy już teraz – mam na myśli oczywiście przystosowanie przestrzeni mieszkalnej do pracy w domu. Od wiosny 2020, do bieżąco prowadzonych projektów zaczęliśmy wprowadzać zmiany właśnie pod tym kątem. Na nowo będzie musiała się wytworzyć higiena pracy – w korporacyjnym biurze, pracodawcy mieli swoich pracowników pod kontrolą, okazuje się, że przy pracy zdalnej, po pierwszej fazie euforii związanej z dowolnością regulowania czasu pracy, ta kontrola jest jeszcze większa – w sieci musisz klikać, udowadniać, że jesteś online, programy podglądają, co robisz na komputerze. Kajdanki pracownicze zaciskają się coraz bardziej i na pewno w tym zakresie czekają nas kolejne rewolucyjne zmiany. Pogodzenie wymagań pracodawców z prawem do prywatności jednostki jest wyzwaniem w sytuacji pracy zdalnej. W naszej branży zespoły budowane są bardziej płasko, partnersko. Współpracujemy z wieloma branżystami, specjalistami w swoich dziedzinach – ważne jest wzajemne zaufanie i wsparcie. Wielobranżowe opracowania wysokobudżetowych projektów wymagają stabilnego, zaufanego zespołu i w takiej konfiguracji widzę przyszłość przynajmniej własnej firmy.

Na pewno obecna sytuacja będzie miała większy wpływ na architekturę miejską. Rozmaite opracowania i analizy mówiły, że miasta muszą być na nowo zwarte, dobrze skomunikowane, zapewniające mieszkańcom dostęp do usług i zaspokajające wszystkie potrzeby. To będzie dalej priorytet. Niemniej lockdown okazał się wielką próbą dla całego świata i pokazał, że świetnie sobie radzimy w domach i wcale nie musimy mieszkać w centrum miasta, w drogich nieruchomościach, żeby mieć blisko do pracy – wskazówka przechyliła się w drugą stronę, i znów okazuje się, że można mieszkać pod miastem i nie stać codziennie w godzinnych korkach. Mało tego, można z powodzeniem żyć 40 lub nawet 100 km od miasta, mieć ogród lub nawet bardziej rozbudowaną terenowo nieruchomość i komfortowo pracować np. z domu zatopionego w przyrodzie. Może ludzie zaczną kupować tanie domy w wyludniających się w ostatnich 30 latach prowincjonalnych miejscowościach? We Włoszech są malownicze miasta gdzie można kupić dom za symboliczne 1EU, pod warunkiem oczywiście, że się zainwestuje w odbudowę. Zobaczymy co będzie się działo w Polsce za 15 – 20 lat.  Oczywiście nic nie zastąpi kontaktów międzyludzkich, ale poza tym wszystko działa i powrót do dawnej rzeczywistości wcale nie jest konieczny. Pojawia się tylko pytanie, co stanie się z całą wybudowaną powierzchnią biurową, czy będzie potrzebna. Wiele firm już teraz rezygnuje z biur, uznając je za zbędny koszt. Prawdopodobnie powierzchnia biurowa będzie dużo tańsza, a może będzie mnóstwo pustostanów? A może zyska na tym ostateczny odbiorca i powierzchnie komercyjne będą musiały oferować dużo więcej komfortu i atrakcji, żeby przyciągnąć nowych użytkowników? Prawdopodobnie będzie tak jak zawsze – dużo się zmieni i nic się nie zmieni. Natura ludzka, dążąc do ciągłych zmian i rozwoju, wpływa dynamicznie na powyższe procesy, ale nauka historyczna mówi nam, że historia kołem się toczy. Toczy się ale nigdy nie powtarza, biegnie po podobnym ale nie tym samym torze. To bardziej spirala niż koło. Od starożytności do dzisiaj procesy międzyludzkie wyglądają bardzo podobnie, nawet żyjemy w niemal identycznych warunkach, podobnych kubaturach itp. Niemniej dzisiaj przeciętnie zarabiający człowiek żyje w wyższym komforcie niż rzymski cesarz. Ale radości i zmartwienia ma zbliżone oraz podobnych dokonuje wyborów życiowych.

Do przestrzeni w której żyjemy można mieć długą listę uwag. Pandemia wyostrzyła wiele wniosków. Klasa polityczna, (prawie jak zawsze) nie sprawdza się w trudnych warunkach. Ludzie oddolnie i solidarnie potrafią dużo więcej zbudować. Jeśli chodzi o architekturę, rozwój społeczny, dostępność usług, posiadanie – ogólnie jesteśmy w dobrym i coraz lepszym miejscu. Jest oczywiście mnóstwo do zrobienia – ta lista nie ma końca, ale świat, mimo wszystkich katastroficznych prognoz, zmienia się jednak na lepsze.

arch. Aleksander Jankowski

arch. Aleksander Jankowski

Zobacz zdjęcia realizacji arch. Aleksandra Jankowskiego

Cykl powstaje we współpracy z OKK! PR

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Ilość komentarzy: 0

Dodaj zdjęcia do galeriiDodaj nowy komentarz

Dodaj nowy komentarz

Newsletter

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się do newslettera sztuka-wnętrza.pl!